Tytuł polski: Zanim się pojawiłeś
Tytuł oryginału: Me before you
Autor: Jojo Moyes
Wydawca: Wydawnictwo Świat książki
Liczba stron: 380
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Jojo Moyes. Czytając tę książkę bardzo dobrze się bawiłam. Cudowne postacie, znakomity humor. Jednak miałam nadzieję na inne zakończenie, chociaż można było go się domyślić, chciałam wierzyć, że ta historia tak się nie skończy.
W recenzji mogą pojawić się spojlery.
Ta książka opowiada historię Lou i Willa oraz ich rodzin.
Lou Clark ma 26 lat pracuje w kawiarni, od kilku lat spotyka się z Patrickiem. Żyje w małym miasteczku, w którym największą atrakcją jest średniowieczny zamek. Gdy spotykamy Lou traci ona pracę w kawiarni. Dziewczyna nie może pozwolić sobie na brak pracy, gdyż mieszka z rodzicami, siostrą Triną i jej synkiem. Lou bardzo stara się znaleźć sobie pracę, ale szczęście jej nie sprzyja. Pewnego dnia dostaje ofertę pracy, która ma polegać na pomocy niepełnosprawnemu mężczyźnie. Ta praca zmienia niesamowicie zmienia jej życie.
Will Traynor ma 35 lat, kilka lat wcześniej uległ wypadkowi w wyniku czego jest sparaliżowany od szyi w dół, mieszka z rodzicami w miasteczku z dala od swojego dawnego życia - życia sprzed wypadku. Will przed wypadkiem był pełnym życia mężczyzną, który czerpał radość życia z każdej chwili. Teraz Will nie chce żyć, nie chce cierpieć, nie może zaakceptować tego kim teraz jest.
Dużo słyszałam o tej książce pozytywnych opinii. Jednak po przeczytaniu tej książki nie wiem czy ją dobrze odebrałam. Słyszałam, że to jedna z lepszych historii miłosnych.
Moim zdaniem wątek miłosny nie jest w tej książce taki ważny. Życie to moim zdaniem chciała nam przekazać autorka. Nie ważne jak żyjemy, czy kochamy życie czy też nie, nigdy nie wiemy jak się potoczy. Nie wiemy gdzie będziemy za miesiąc, czy będziemy zdrowi, szczęśliwi. Autorka chce nam przekazać, że powinniśmy żyć tak jak chcemy, nie zastanawiać się czy warto to robić, chce abyśmy czerpali radość z życia tak jak Will mamy kochać życie, robić to na co mamy ochotę, zgodnie z sobą. Mamy po prostu żyć.
Bohaterowie są wspaniale bardzo dobrze wykreowani. Od początku polubiłam Lou, Willa trochę później. Dialogi pomiędzy Lou i Willem były znakomite.
Wydaje mi się, że jedyną postacią, której nie polubiłam (trochę za dużo powiedziane po prostu trochę jej nie lubiłam) była Trina. Nie podobało mi się jak miała pretensje do Lou, czasami miałam wrażenie, że nie widzi tego, jak ją traktuje.
Był jeszcze Patrick, ale on od początku był dla mnie dziwny.
Klimat tej książki też mi się podobał. Od początku wiedziałam co Will chce zrobić aura śmierci była obecna, ale nie czułam jej "namacalnie". Była gdzieś niewidoczna czekająca na swoją kolej. Jednak autorce nie przeszkodziło to w stworzeniu świetnego humoru w tej książce.
Autorka pokazałam nam jak to bywa w życiu najbardziej pamiętamy te smutne chwile, bo częściej spotkają nas te szczęśliwe, które nie są dla nas widoczne, po prostu się do nich przyzwyczajamy.
Nie wiem czy kiedykolwiek wrócę do tej książki, ale wiem, że ją zapamiętam, bo rzadko czytam książki takie jak ta.
Moja ocena: 8/10
Nawiązując jeszcze do tej historii bardzo spodobały mi się 2 piosenki, które można usłyszeć w filmie. Oto one:
Czytaliście "Zanim się pojawiłeś"? Co sądzicie o tej książce? Spodobała się Wam? Czy może nie przepadacie za nią?
Co sądzicie o kontynuacji tej powieści?
Pozdrawiam
Marta
Czytałam😄 Mi także książka się podobała i myślę, że gdyby nie zakończenie to nie zrobiłaby na mnie takiego wrażenia😄
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%
UsuńCzytałam i byłam na filmie.
OdpowiedzUsuńTakiego zakończenia chciałam - za dużo opowieści z happy endem. Pokochałam Willa za jego sarkazm, czasami denerwowałam mnie swoją postawą, ale starałam się go zrozumieć. Lou bywała nieznośna, ale bardziej irytowała mnie Trina, która jakoś nie dostrzegała własnych wad, a wyżywała się na siostrze.
Świetnie zarysowano spotkania Patricka i Willa, ich odmienność była w nich świetnie pokazana.
Zastanawiam się nad lekturą "Kiedy odszedłeś", ale pewnie przez brak Willa aż tak mi się nie spodoba.
Pozdrawiam!
#CleoMCullen
We mnie tliła się nadzieja, że jednak będzie inaczej. Co do Triny się zgadzam była nieznośna, ale w filmie bardziej ją polubiłam z powodu Jenny - uwielbiam Doctora Who i postać Clary, którą grała. Również zastanawiam się czy przeczytać "Kiedy odszedłeś". ;)
Usuń